wtorek, 15 grudnia 2009

Turniej ju-jitsu w Kazimierzy Wielkiej 2009r.

Na temat zawodów:
Data 12-13.XII.2009r.
Turniej ładnie rozreklamowany. Goście z niemiec(kungfu). Darmowy SMACZNY! poczęstunek i picie. Bardzo przyjazna atmosfera zawodów. Nad tym wszystkim unosił się duch sportowej rywalizacji. Ale organizacyjnie to klapa:
  • Ostatecznie nie dostaliśmy regulaminu zawodów.
  • Ważyć - to się ważyliśmy sami - wraz z sekcja z Kobyłki.
  • Zasady się zmieniły w trakcie walk. - np. zawodnik juz podczas walki się dowiedział, że bedzie tylko jedna runda.. chociaż reszta turnieju byla rozgrywana w 2 rundowych pojedynkach.
  • Niemożliwośc stosowania podstawowych technik: Zabroniono używania ciosów prostych! Ogolnie zgadzam się z sędziami, że to ograniczyć mogło liczbę nokautów i kontuzji... ale przecież to jest FULL CONTACT!! Jak ktoś się boi, to przecież może wystartować w semi albo/i light contact. Dalej liczba technik zabronionych: lowkick?! front kick... ogolnie każdy kick (chyba ze wykonywany z wyskoku??WTF!!), duszenia nogami itp.. No prawie jak na turnieju szachowym.
  • Rozstawienie zawodników - cześć sekcji została tak rozstawiona że trzeba bylo toczyć bratobójcze walki! już w pierwszej walce. Najcześciej zawodnikó z jednej sekcji ustawia się tak, że walczą przeciw sobie dopiero w finałach (ew. połfinałach).
 Liczę że te niedociągnięcia będą naprawione za rok.

Przebieg turnieju:
Dojechaliśmy szcześliwie w 3 auta ok godz 8:00. Jak sie załoga wypakowała to sie okazało, że musimy sami się zwarzyć. Potem była przerwa techniczna do ok 11:00.

Ok 12: nasz junior Adaś miał pierwszą walką.
Pierwszy pojedynek przegrał z technicznie lepszym zawodnikiem. Ale ostatecznie wywalczył 2gie miejsce. Myślę, że wyciągnie wnioski z pierwszej porażki, bo parę razy miał przewagę nad przeciwnikiem - raz nawet założył mocne duszenie.

Następnie była przerwa obiadowa, po której nasz senior Norbert walczył z zawodnikiem gospodarzy(?).
Po ciężkiej i dobrej walce Norbert przegrał.

Następnie doszło do bratobójczej walki miedzy naszymi zawodnikami: Tomkiem i Wojtkiem.
Wojtek jak na swoją wagę jest nadzwyczaj silny - ma siłę porównywalną z moją(a jestem cieższy o przeszlo 20kg). Co ciekawe swoją siłę uzyskuje przy zupełnym braku mięsni. Dla mnie, jako jako czlowieka który miał w zyciu już sporo doczynienia z biochemia, jest to spora zagadka - jak on to robi?
Tomek z kolei jest sporo słabszy od Wojtka, ale dzieki swojemu wielkiemu zasięgowi(wzrost 2m) i lepszej technice nie można powiedzieć kąpensuję tę pierwszą wadę.
Pojedynek ciekawy.Wynik walki:
  • Tomek: wybita rzepka z kolana.
  • Wojtek: otrzymane obrotowe kopniecie na glowe - w potylicę.
W ekekcie czego : obaj kontuzjowani.Wojtek się wycofał z turnieju, a Tomek który stracil sporo na swej ruchliwosci (uszkodzone kolano) przegrał sromotnie swoja kolejna walkę.

Kolejna walka miedzy "naszymi chlopakami" odbyła się w w kategorii ok 80-90kg.
Tutaj niespodzianka: po bardzo zawziętym pojedynku Jacek(w zółtym pasie) załatwił stojego Senseji(pseudo Kulfon). Do końca walki pojedynek bardzo wyrównany i wynik nie był przesądzony do statniej sekundy. Była to bardzo ładna techniczna walka. Pełna zaskakujących rozstrzygnięć.

Okazało się że nikt nie zgłosił się do mojej kategorii wagowej!, Choć widziałem zawodnikó odpowaidających mi posturą, to pewnie startowali w kata(formach) - Dlatego za rok musze zejść do 82 kg, abym mogł sobie cokolwiek powalczyć.

Wyszedłęm na matę , ale z powod braku jakichkolwiek chetnych do walki ze mną, odebrałem tylko gratulacje od sędziego i chłopaków za NAJKRÓTSZĄ walkę finałową. Zwyciezyłem w 0s!! tego nawet Chuck Noris nie potrafi!

Niestety, nie mogliśmy być na gali(pokazach), ani wręczeniu nagród, gdyż musieliśmy wracać do Krakowa. Czego bardzo żałuję.

Ogolnie turniej zostawił mieszane uczucia, ale mam nadzieję ze za rok impreza okrzepnie i nabierze jeszcze wiekszej siły.
Za rok. też będziemy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz